10
lat. Wystarczyło aby zniszczyć Ziemię. Czy tyle samo wystarczy aby
ją ocalić?
Ziemia
to nasz Świat. Nie mamy innego, a ewentualne plany życia na innych
planetach póki co możemy odstawić na dalsze czasy. Przez brak
dostępu do Słońca i konieczność przetransportowania ogromnych
pokładów energii na inną planetę, życie poza Ziemią po prostu
nie będzie wykonalne jeszcze bardzo długo. Gdzie będą wobec tego
żyli nasi potomkowie, jeżeli na Ziemi przestanie wystarczać
potrzebnych im zasobów?
Podczas
ostatnich 10 lat ludzkość, a więc również każdy z nas,
przyczyniła się do ogromnych strat na Ziemi. Strat liczonych przez
liczbę susz, powodzi, pożarów, tornad. Zjawiska, które jeszcze
kilka lat temu były rzadkością, teraz występują wielokrotnie w
ciągu jednego tylko miesiąca. Wprowadzają niepokój i ogromne
straty w ludziach. Tego nie da się już nie zauważyć. Globalne
ocieplenie jest już faktem. Teraz jest więc moment, aby powziąć
konkretne decyzje.
Filozofia
życia tu i teraz i doraźne działania nie sprzyjają jednak
podejmowaniu odważnych, zakrojonych na szeroką skalę,
długoterminowych projektów, które obejmowałyby międzysektorową
proekologiczną współpracę. Za akceptacją każdego projektu stoi
bowiem człowiek, który jeżeli nie jest świadomy przyszłości i
konsekwencji swoich działań, może podjąć decyzję korzystną
jedynie dla swojej strefy komfortu czy dla swojego politycznego
interesu. Oznaczać to może nic innego, jak skuteczne zablokowanie
pomysłu, który mógłby przyczynić się do uratowania
Ziemi. Wszechobecna mimo wielkiego postępu biurokracja i
krótkowzroczność polityków wydają się być więc największymi
wrogami przełomowych przedsięwzięć.
Aby
nie tylko minimalizować skutki globalnego ocieplenia, ale pomóc
Ziemi w odnowieniu swojego potencjału nie wystarczy jedynie skupiać
się na obniżaniu emisji gazów i przestać produkować plastik.
Aby bowiem cofnięcie skutków ocieplenia i uporządkowanie planety
było możliwe, należy sięgnąć do pokładów intelektualnych
tych, którzy przyczynili się do jej postępującej zagłady.
Człowiek już teraz jest w posiadaniu technologii, którą może
wykorzystać w tym celu. Jednak potrzebna jest do tego odwaga i
determinacja nie kilku szalonych, jak określili by ich niektórzy,
naukowców, ale całej rzeszy ludzi, którzy swoim doświadczeniem i
wpływami doprowadziliby do zaistnienia takich rozwiązań, które
rzeczywiście zakończą trwanie tego olbrzymiego jak Ziemia
problemu. Ci odważni
posiadający przełomowe pomysły wciąż są jednak niemile widziani
w środowiskach, gdzie słowa takie jak „zmiana” oznacza coś
kompletnie odmiennego.
Jeden
z takich odważnych projektów, w który ma zostać zaangażowana
sztuczna inteligencja i najnowsza technologia został zaprezentowany
na konferencji Amazona pod nazwą „Footprint Coalition”.
Przedsięwzięcie ma potrwać 10 lat, a jego efektem ma być
całkowite oczyszczenie Ziemi i cofnięcie efektu cieplarnianego.
Jego inicjatorem jest Robert Downey Jr, od lat obecny w czołówce
najlepiej zarabiających aktorów świata. Nie powinno dziwić więc,
że człowiek taki jak on ma prawo być przekonanym, że niemożliwe
nie istnieje. Jednak o ile jednak w showbiznesie mógł spełnić
najśmielsze marzenia, to właśnie największych trudności nie
upatruje w braku wiary w skuteczność przedsięwzięcia, ale, jak
mówi, właśnie w biurokracji, niechęci do dzielenia się
własnością intelektualną i trudnościach we współpracy
międzyrządowej. Istotą problemu nie jest więc fakt, że projekt
może nie zostać zrealizowany z przyczyn chociażby logistycznych.
Problemem na jaki chcę zwrócić uwagę jest to, że to wciąż
człowiek i jego mentalne ograniczenia tak bardzo zagrażają
uratowaniu jego samego. Działania porządkujące i oczyszczające
Ziemię przy takiej skali zniszczenia to już nie tylko indywidualne
czynności jednostek. To konieczność współpracy ludzi, którzy
wspólnie muszą podjąć decyzje ważne nie tylko dla nich samych.
To otwarcie się na tych, którzy przeciwstawiając się
średniowiecznym praktykom, żyją myślą przyszłości i postępu.
Projekt
Downeya ma ruszyć wiosną 2020 roku. Na ten moment nie wiemy nic
oprócz tego, że jeden człowiek zamierza poświęcić kolejne lata
swojego życia, aby zawalczyć o Ziemię, na której sam nie spędzi
już wyjątkowo dużo czasu. Projekt może nie ruszyć, jeżeli
spotka na swojej drodze ludzi, którzy poza swoim politycznym
interesem nie wiele już potrafią dostrzec.
Niniejsza strona używa plików cookies w celu optymalizacji korzystania ze strony internetowej, w celach statystycznych oraz popularyzacji strony za pomocą serwisów społecznościowych. AkceptujęPolityka Prywatności
Zawalczyć o Ziemię
10 lat. Wystarczyło aby zniszczyć Ziemię. Czy tyle samo wystarczy aby ją ocalić?
Ziemia to nasz Świat. Nie mamy innego, a ewentualne plany życia na innych planetach póki co możemy odstawić na dalsze czasy. Przez brak dostępu do Słońca i konieczność przetransportowania ogromnych pokładów energii na inną planetę, życie poza Ziemią po prostu nie będzie wykonalne jeszcze bardzo długo. Gdzie będą wobec tego żyli nasi potomkowie, jeżeli na Ziemi przestanie wystarczać potrzebnych im zasobów?
Podczas ostatnich 10 lat ludzkość, a więc również każdy z nas, przyczyniła się do ogromnych strat na Ziemi. Strat liczonych przez liczbę susz, powodzi, pożarów, tornad. Zjawiska, które jeszcze kilka lat temu były rzadkością, teraz występują wielokrotnie w ciągu jednego tylko miesiąca. Wprowadzają niepokój i ogromne straty w ludziach. Tego nie da się już nie zauważyć. Globalne ocieplenie jest już faktem. Teraz jest więc moment, aby powziąć konkretne decyzje.
Filozofia życia tu i teraz i doraźne działania nie sprzyjają jednak podejmowaniu odważnych, zakrojonych na szeroką skalę, długoterminowych projektów, które obejmowałyby międzysektorową proekologiczną współpracę. Za akceptacją każdego projektu stoi bowiem człowiek, który jeżeli nie jest świadomy przyszłości i konsekwencji swoich działań, może podjąć decyzję korzystną jedynie dla swojej strefy komfortu czy dla swojego politycznego interesu. Oznaczać to może nic innego, jak skuteczne zablokowanie pomysłu, który mógłby przyczynić się do uratowania Ziemi. Wszechobecna mimo wielkiego postępu biurokracja i krótkowzroczność polityków wydają się być więc największymi wrogami przełomowych przedsięwzięć.
Aby nie tylko minimalizować skutki globalnego ocieplenia, ale pomóc Ziemi w odnowieniu swojego potencjału nie wystarczy jedynie skupiać się na obniżaniu emisji gazów i przestać produkować plastik. Aby bowiem cofnięcie skutków ocieplenia i uporządkowanie planety było możliwe, należy sięgnąć do pokładów intelektualnych tych, którzy przyczynili się do jej postępującej zagłady. Człowiek już teraz jest w posiadaniu technologii, którą może wykorzystać w tym celu. Jednak potrzebna jest do tego odwaga i determinacja nie kilku szalonych, jak określili by ich niektórzy, naukowców, ale całej rzeszy ludzi, którzy swoim doświadczeniem i wpływami doprowadziliby do zaistnienia takich rozwiązań, które rzeczywiście zakończą trwanie tego olbrzymiego jak Ziemia problemu. Ci odważni posiadający przełomowe pomysły wciąż są jednak niemile widziani w środowiskach, gdzie słowa takie jak „zmiana” oznacza coś kompletnie odmiennego.
Jeden z takich odważnych projektów, w który ma zostać zaangażowana sztuczna inteligencja i najnowsza technologia został zaprezentowany na konferencji Amazona pod nazwą „Footprint Coalition”. Przedsięwzięcie ma potrwać 10 lat, a jego efektem ma być całkowite oczyszczenie Ziemi i cofnięcie efektu cieplarnianego. Jego inicjatorem jest Robert Downey Jr, od lat obecny w czołówce najlepiej zarabiających aktorów świata. Nie powinno dziwić więc, że człowiek taki jak on ma prawo być przekonanym, że niemożliwe nie istnieje. Jednak o ile jednak w showbiznesie mógł spełnić najśmielsze marzenia, to właśnie największych trudności nie upatruje w braku wiary w skuteczność przedsięwzięcia, ale, jak mówi, właśnie w biurokracji, niechęci do dzielenia się własnością intelektualną i trudnościach we współpracy międzyrządowej. Istotą problemu nie jest więc fakt, że projekt może nie zostać zrealizowany z przyczyn chociażby logistycznych. Problemem na jaki chcę zwrócić uwagę jest to, że to wciąż człowiek i jego mentalne ograniczenia tak bardzo zagrażają uratowaniu jego samego. Działania porządkujące i oczyszczające Ziemię przy takiej skali zniszczenia to już nie tylko indywidualne czynności jednostek. To konieczność współpracy ludzi, którzy wspólnie muszą podjąć decyzje ważne nie tylko dla nich samych. To otwarcie się na tych, którzy przeciwstawiając się średniowiecznym praktykom, żyją myślą przyszłości i postępu.
Projekt Downeya ma ruszyć wiosną 2020 roku. Na ten moment nie wiemy nic oprócz tego, że jeden człowiek zamierza poświęcić kolejne lata swojego życia, aby zawalczyć o Ziemię, na której sam nie spędzi już wyjątkowo dużo czasu. Projekt może nie ruszyć, jeżeli spotka na swojej drodze ludzi, którzy poza swoim politycznym interesem nie wiele już potrafią dostrzec.
Najnowsze